Metodologia projektowania opakowań

Kategoria: Opakowania kosmetyczne
4 min. czytania

Do innego efektu doprowadzi nas maksyma Louisa Sullivana: „Form follows function”, jeśli od niej rozpoczniemy proces tworzenia, natomiast czego innego możemy się spodziewać wskutek postmodernistycznego, odbitego lustrzanie „Function follows form”. Prawda?

W odmienne strony zaprowadzi nas funkcjonalizm zmysłowy kojarzony z art deco, a gdzie indziej trafimy, stosując funkcjonalizm umysłowy Bauhausu. Nie bez znaczenia istnieją narodowe zasady kształtujące tradycję, rzemiosło i tożsamość kulturową. Wyodrębnić można geograficzną spójność stylistyczną, np. skandynawską szlachetność w prostocie i materiale. Sam materiał wpływa na metodę projektowania, mówi się o uczciwości formy. Co więcej, projektowanie „od materiału” też jest metodą. A co ze sztuką? Czy w niej także należy szukać oparcia przy projektowaniu? Przecież historia designu zaczyna się od pojęcia „Art applied to industry”?

I faktycznie, mimo że w XVIII w. zaczęto oddzielać artyzm od użytkowości na rzecz rewolucji przemysłowej i jej pryncypiów, sztuki nie udało się oderwać od przedmiotów użytkowych. Wzornictwo stało się sztuką samą w sobie, gdzie dobry projektant potrafi umiejętnie prowadzić dialog multidyscyplinarny, stymulować interakcje, być bodźcem dla postępu, ale także dla uwrażliwiania i uświadamiania. Wyżej wspomniane sposoby aktywują niezbędne w procesie projektowym myślenie lateralne, pozwalają dostrzec różnice, zrozumieć
sens wzornictwa. Natomiast cechą wspólną dla wszystkich dróg jest analiza / mapa myśli, bez których projektowanie jest szukaniem po omacku.

W związku ze zjawiskiem, którego jesteśmy świadkami, tj. zalewu opakowaniami świata ludzi, a jeśli spojrzymy nieantropocentrycznie, to zauważymy, że nie tylko ludzi, opakowaniom należy poświęcać szczególnie dużo uwagi na etapie wdrażania. Stąd pomysł na niniejszy artykuł i kilka słów wprowadzenia do metodologii projektowania opakowań.

Metoda 3i > invert > improve > invent Invert

To najprostsza metoda, która bierze pod uwagę obecnie dostępne narzędzia i technologie. Polega ona na stworzeniu kopii istniejącego produktu. Jest to najmniej kreatywna z punktu widzenia designu, bardziej konstrukcyjna, choć ważna i potrzebna metoda. Sprawdza się ona szczególnie w sytuacjach, kiedy transport wyrobów z punktu A do punktu B przestaje być uzasadniony ekonomicznie i lepiej jest produkować w kilku miejscach, polepszając tym samym płynność, czas oraz bezpieczeństwo dostaw. Z ukłonem w stronę środowiska. Warunkiem powodzenia tej metody jest uszanowanie praw, jakimi chroniona jest cudza własność intelektualna. Nawet jeśli w pierwszym momencie pomyślimy, że nie ma w tym sposobie nawet odrobiny projektowania, to zauważmy, że na nowo projektujemy proces. Odtwarzamy np. detal produkowany dotąd z użyciem dwudziestoletniego narzędzia. Dla technologii to często miniona epoka. Projektując nowe narzędzie, mimo identycznie wyglądających wyrobów końcowych, tworzymy w zasadzie coś innego. Usprawniamy odformowanie i rozkład materiału, minimalizujemy linie podziałów, odświeżamy wykończenia powierzchni. Te i tym podobne pojęcia znajdziemy w słownikach designu.

Improve

W tej metodzie dużą rolę odgrywają trzy terminy: kształt, ergonomia oraz zrównoważenie. Najczęściej znajduje ona zastosowanie w momencie restylingu marki, kiedy należy zachować jej tożsamość, ale potrzebny jest powiew świeżości. W naturze ludzkiej leży przecież znudzenie oraz zmienność, choć ta metoda nie dotyczy jedynie kwestii estetycznych. Upiększaniu podlega także struktura wyrobu. Opakowania należą do tej grupy produktów, które znacząco angażują motorykę małą człowieka, dlatego analizie i ulepszeniom powinny zostać poddane obszary z zakresu ergonomii oraz bezpieczeństwa użytkowania. I podobnie jak w pierwszej metodzie, należy pamiętać o środowisku i zasobach naturalnych oraz planowanym zużyciu, które też się projektuje – optymalizujemy zużycie materiałów i energii niezbędnej do wytworzenia opakowania. W tej drodze opracowywania produktów ważna jest siła argumentów skłaniających do zmian. Często przywiązanie do tego, co już istnieje, jest tak silne, że każdej modyfikacji towarzyszy strach. Boimy się zmian, mimo że „zmiany to ruch, a ruch to życie”.

Invent

Ostatnia metoda różni się od poprzednich tym, że podmiotem nadrzędnym jest użytkownik końcowy rozumiany jako konsument. To od niego rozpoczyna się cały proces. Technologia, materiał, produkcja, sprzedaż czy recycling pojawiają się na późniejszych etapach i są tak komponowane, by jak najlepiej zaspokoić zdefiniowaną potrzebę konsumenta. Krótko mówiąc, najpierw trzeba dostrzec oraz wymyślić, a dopiero potem wytworzyć. Jeśli prześledzimy historię opakowań, zauważymy, że te, które utworzyły odrębną kategorię, biorą swój początek właśnie w zauważonej potrzebie konsumenta.

Wszystko, co potem się dzieje w ramach tej kategorii, stosuje się do dwóch pierwszych metod, tj. invert i improve. Jakimi zatem środkami można wyzwolić innowacyjność? Przede wszystkim zerwać z tym, co już znamy, chociaż na chwilę. Odwrócić do góry nogami, zmienić perspektywę i nabrać dystansu. Zaryzykować nieznane dotąd zestawienia, odważyć się, pytać i słuchać. Pamiętać, że „proste rzeczy są też rzeczami najbardziej niezwykłymi (…)”.
 
Grzegorz Nawrot
doktor sztuk projektowych / kierownik działu projektowego
Bech Packaging

Artykuł został opublikowany w kwartalniku "Świat Przemysłu Kosmetycznego" 1/2021